Ów skorzystał z rady i Diderot nie słyszał o nim dziesięć lat. Po dziesięciu latach, słyszy że ktoś gwałtownie dzwoni. Idzie otworzyć, poznaje gościa i ze zdziwioną miną wykrzykuje: „Ha, ha, to pan!“ Ów odpowiada: „Dalibóg, niewiele brakowało“. Odgadł, iż Diderot dziwi się, że go nie powieszono.
Pan de..., namiętny gracz, przegrał w jednym rzucie kości cały swój roczny dochód: tysiąc talarów. Posłał z prośbą o pożyczenie mu ich do pana N..., swego przyjaciela, który znał jego namiętność i chciał go z niej wyleczyć. Przesłał mu następujący oblig: „Proszę pana X, bankiera, aby wypłacił panu de... sumę jakiej zażąda, aż do wysokości mego majątku“. Ta straszliwa i szlachetna lekcja odniosła skutek.
Wychwalano Ludwika XIV przed królem pruskim. Ten odmawiał mu wszystkich cnót i talentów. „Przynajmniej Wasza Królewska Mość przyzna, że dobrze grał króla. — Nie tak dobrze jak Baron“[1] odpowiedział cierpko król pruski.
Pewna dama była w teatrze na Merope i nie płakała, czemu się wszyscy dziwili. „Płakałabym chętnie, rzekła, ale mam proszoną kolację“.
Kiedy papież rozmawiał z cudzoziemcem o cudach Włoch, ów rzekł niezręcznie: „Widziałem wszystko, z wyjątkiem conclave, które radbym bardzo widzieć“.
Henryk IV oryginalnie wziął się do rzeczy, aby ambasadorowi hiszpańskiemu dać poznać charakter swoich trzech ministrów: Villeroi, prezydenta Jeannin i Sully. Najpierw, wezwał pana Villeroi: „Widzisz tę belkę, która grozi zawaleniem? — Oczywiście,
- ↑ Słynny aktor.