Strona:PL Chamfort - Charaktery i anegdoty.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.

Pani du Deffand mówiła do księdza d’Aydie: „Przyznaj, że jestem teraz kobietą, którą kochasz najbardziej“. Labuś, zastanowiwszy się chwilę, rzekł: „Przyznałbym chętnie, byle pani nie wyciągała z tego wniosku, że ja nic nie kocham“.

Księżna de B... protegowała księdza de C..., dla którego uzyskała miejsce wymagające talentów. Dowiedziała się, że publiczność ubolewa, iż tego miejsca nie otrzymał pan L... B..., człowiek niezwykłej wartości. „Ba! rzekła, tem lepiej że mój protegowany dostał to miejsce bez zasługi; widać z tego jakie mam wpływy“.

Pan Baujon, wniesiony przez służbę do swego salonu, gdzie znajdowała się wielka ilość dam nazywanych jego kołyskami, rzekł bełkocąc: „Cieszcie się, panie, to nie apopleksja, to paraliż“.

Pytano służącego hrabiego Cagliostro, czy to prawda, że jego pan ma trzysta lat. Odpowiedział, że nie umie powiedzieć, ile że jest dopiero od stu lat w jego służbie.

Szarlatan wróżył ludkowi. Mały czyściciel butów zbliża się w łachmanach, prawie boso, i daje mu jednego su drobnemi. Szarlatan bierze i mówi: „Moje drogie dziecko, masz wielu zawistnych“. Dzieciak przybiera smutną minę. Szarlatan dodaje: „Nie chciałbym być na twojem miejscu“.

Książę Conti, widząc światło w garsonierze księcia de Lauzun, wszedł i zastał go między dwiema olbrzymkami z jarmarku, które sobie sprowadził. Został na kolacji i napisał do księżnej Orleanu, u której miał wieczerzać: „Poświęcam pani towarzystwo dla dwóch większych pań od ciebie“.

Pewien ksiądz napisał do pani de Créqui o śmierci pana de Créqui-Canaple, zawziętego niedowiarka: „Jestem niespokojny