Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/102

Ta strona została przepisana.

śliwa, iż nie posiadam innego małżonka, jak tylko Boga mojej matki. Ujrzałam cię, młody i piękny jeńcze, roztkliwiłam się nad twoim losem, ośmieliłam się przemówić do ciebie w pobliżu stosu w lesie; Wówczas uczulam cały ciężar mej przysięgi«.
„Skoro Atala dokończyła tych słów, ja ściskając pięści i patrząc groźnie na misjonarza, wykrzyknąłem: »Oto więc ta wasza religia, którą mi tak zachwalałeś! Niech będą przeklęte śluby, które mi odbierają Atalę! Niech przepadnie Bóg, który staje wpoprzek naturze! Człowieku, księże, pocoś przyszedł do tych lasów?
»Aby cię zbawić, wyrzekł starzec straszliwym głosem, aby pokonać twoje namiętności, i ocalić cię, bluźnierco, od gniewu niebios! Tobież to przystało, młokosie, któryś zaledwie wstąpił w życie, skarżyć się na Swe nieszczęścia! Gdzież są znaki twych cierpień? Gdzie niesprawiedliwości, które zniosłeś? Gdzie twoje cnoty, które same jedne tylko mogłyby ci dać niejakie prawo do skargi? Jakie usługi oddałeś? Jakie dobro wyświadczyłeś? Ha! nieszczęśliwy, przynosisz jedynie namiętności, i śmiesz oskarżać niebo! Kiedy, jak ojciec Aubry, spędzisz trzydzieści lat wygnania w górach, będziesz mniej rychły w sądzeniu zamiarów Opatrzności; zrozumiesz wówczas, że nie wiesz nic, że jesteś niczem, i że niema tak suro-