Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/121

Ta strona została przepisana.

„Tkliwość, namaszczenie, niezmącona cierpliwość starego sługi bożego zwyciężyły wreszcie zakamieniałość mego bólu. Wstyd mi było łez, jakie wyciskałem mu z oczu. »Ojcze, rzekłem, to za wiele: niechaj namiętności młodzieńca nie mącą już spokoju twoich dni. Pozwól mi zabrać szczątki mej małżonki; pogrzebię je w jakim zakącie puszczy, i, jeżeli będę jeszcze skazany na życie, będę się starał stać się godnym łych wiecznych zaślubin, których obietnicę dała mi Atala«.
„Na ten niespodziewany przypływ odwagi, dobry ojciec zadrżał z radości i wykrzyknął; »O krwi Jezusa Chrystusa, krwi mego boskiego Mistrza, poznaję twoje dzieło! Ocalisz, ocalisz bez wątpienia tego młodzieńca. Mój Boże, dokończ swego dzieła. Wróć pokój tej zmęczonej duszy; niechaj, ze swoich nieszczęść, zachowa jedynie korne i użyteczne wspomnienia«.
„Mąż sprawiedliwy odmówił mi wydania ciała córki Lopeza, ale ofiarował się sprowadzić gromadkę wiernych i pogrzebać ją z całym chrześcijańskim ceremoniałem: ale ja znowuż odmówiłem. Nieszczęścia i cnoty Atali, rzekłem, nieznane były ludziom; niechaj jej grób, wykopany ukradkiem naszemi rękoma, będzie jej wtem podobny«.
„Nad wieczorem, przenieśliśmy cenne szczątki do jednego z ujść groty, wychodzącego na północ. Pustelnik zawinął je w sztukę płótna po-