Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/167

Ta strona została przepisana.

z ostrzeżeń nieba. Czemuż zwlekałam tak długo! Bóg karze mnie za to. Zostałam na świecie dla ciebie. Przebacz, jestem jak obłąkana zgryzotą iż muszę cię opuścić.
»Czuję dziś, ukochany bracie, czuję dobrze, jak potrzebne są te miejsca schronienia, przeciw którym ty tak często powstawałeś. Są niedole, które na zawsze dzielą nas od ludzi: cóżby się stało wówczas z biednemi nieszczęśnicami!... Przekonana jestem, że ty sam, bracie, znalazłbyś spokój w tych azylach wiary; ziemia nie posiada nic, coby było godnem ciebie.
»Nie będę ci przypominała przysięgi: znam wagę twego słowa. Przysiągłeś, będziesz żył dla mnie. Czy może być coś bardziej nędznego, niż myśleć bezustanku o ucieczce z życia? Dla człowieka twego charakteru lak łatwo jest umrzeć! Wierzaj siostrze, trudniej jest żyć.
»Ale, bracie mój, opuść co rychlej tę samotność, niedobra jest dla ciebie; szukaj jakiegoś zatrudnienia. Wiem dobrze, że śmiejesz się gorzko z przymusu, który każe obrać sobie zawód. Nie pogardzaj lak doświadczeniem i mądrością ojców. Lepiej, drogi René, być nieco bardziej podobnym do ogółu ludzi, a czuć się nieco mniej nieszczęśliwym.
»Być może, znalazłbyś w małżeństwie ulgę na swe cierpienia. Żona, dzieci zapełniłyby twoje życie. A któraż kobieta nie starałaby się uczynić cię szczęśliwym! Żar twojej duszy,