Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/173

Ta strona została przepisana.

aby zakłócić obrządek. Piekło podszeptywało mi zgoła myśl, aby się zasztyletować w kościele, i zmięszać w ten sposób me ostatnie westchnienia ze ślubami, które wydzierały mi siostrę. Przełożona klasztoru uprzedziła mnie, iż przygotowana ławkę w sanktuarium, i prosiła, abym przybył na ceremonię, która miała się odbyć już nazajutrz.
„O brzasku, usłyszałem pierwszy dźwięk dzwonów. Około dziesiątej, nawpół żywy, powlokłem się do klasztoru. Nic nie może dla człowieka być tragiczne, skoro się było świadkiem podobnego widowiska; nic nie może być bolesne, skoro się je przeżyło.
„Ogromna ciżba ludu wypełniała kościół. Zaprowadzono mnie do ławki w sanktuarjum; rzuciłem się na kolana, zaledwie wiedząc, gdzie jestem i na co się zgodziłem. Już ksiądz czekał u ołtarza; naraz, otwiera się tajemnicza krata, i jawi się Amelia, przystrojona z całym świeckim przepychem. Była tak piękna, było na jej twarzy coś tak niebiańskiego, że zbudziła powszechny szmer zdumienia i podziwu. Zwyciężony wzniosłym bólem świętej, przygnieciony wspaniałością religji. uczułem iż wszystkie gwałtowne zamiary rozpływają się; siły mnie opuściły, uczułem się spętany wszechpotężną ręką, i, w miejsce przekleństw i pogróżek, znalazłem w sercu jedynie głębokie uwielbienie i jęki pokory.