Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/178

Ta strona została przepisana.

„Narządzano w tej właśnie chwili w porcie B*** flotę do Luizjany; porozumiałem się z kapitanem statku, zawiadomiłem o zamiarze Amelię i zająłem się przygotowaniem do podróży.
„Siostra moja znalazła się blisko bram śmierci; ale Bóg, który przeznaczał jej najczystszą palmę dziewiczą, nie chciał jej tak rychło powołać do siebie; próba jej tu na ziemi miała trwać dłużej. Zstąpiwszy po raz drugi w uciążliwą drogę życia. bohaterka, zgięta pod krzyżem, posuwała się mężnie naprzeciw cierpień, widząc w walce już tylko triumf, a w nadmiarze cierpień nadmiar chwały.
„Sprzedaż niewielkiego mienia, które mi pozostawało i które odstąpiłem bratu, przygotowania związane z wyprawą, przeciwne wiatry zatrzymały mnie długo w porcie. Chodziłem co rano zasięgnąć wiadomości o Amelii; za każdym razem wracałem z nową przyczyną podziwu i łez.
„Błądziłem bez ustanku dokoła klasztoru zbudowanego nad brzegiem morza. W małem, zakratowanem okienku wychodzącem na opustoszałe wybrzeże, spostrzegałem często zakonnicę, siedzącą w postawie pełnej zadumy; marzyła, spoglądając na Ocean, gdzie pojawiał się, od czasu do czasu, statek pomykający ku krańcom ziemi. Wiele razy, przy blasku księżyca, widziałem tę samą zakonnicę w kratach okna; spoglądała na morze, oświetlona gwiazdą