Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/182

Ta strona została przepisana.

Szaktasa i dławiąc łkanie, czekał aż misjonarz przebiegnie oczami list, który mu oddał.
List był od przełożonej ***. Zawierał opowieść ostatnich chwil siostry Amelji z Zakonu Miłosierdzia, która zmarła jako ofiara swej żarliwości i poświęcenia, pielęgnując towarzyszki dotknięte zaraźliwą chorobą. Cały klasztor był niepocieszony i uważał Amelję wprost za świętą. Przełożona dodawała, iż, od trzydziestu lat przez które stoi na czele Zgromadzenia, nie widziała jeszcze zakonnicy o bardziej słodkiem i równem usposobieniu, ani też bardzie; zadowolonej, iż porzuciła utrapienia świata.
Szaktas tulił Renégo w ramionach; starzec płakał. »Moje dziecko, mówił, chciałbym aby ojciec Aubry był tutaj i umiał on dobyć z serca jakiś dziwny spokój, który, uciszając burze, nie zdawał się im wszelako obcym; był to niby księżyc w burzliwą noc: kłębiące się chmury nie mogą go unieść w swej pogoni; czysty i nieskażony sunie spokojnie ponad niemi. Niestety, co do mnie, wszystko mnie przejmuje i wzrusza!«
Aż do tej chwili, ojciec Suel, nie mówiąc słowa, słuchał z surowem obliczem historji Renégo. Miał w głębi współczujące serce, ale na zewnątrz okazywał się nieugiętym i roztkliwienie Sachema wyrwało mu te słowa:
»Nic, rzeki do brata Amelii, nic w tej historji nie zasługuje na litość, jaką ci okazują.