Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/201

Ta strona została przepisana.

wet do grobowca Ferdynanda i Izabeli; ale było też to największe poświęcenie, jakie dotąd uczynił dla miłości.
Jednego dnia, zbierał zioła w dolinie Duro. Południowe wybrzeże rozpościerało się ukwieconem zboczem aż pod mury Alhambry i ogrody Heneralify; śmiejące sady, oraz zamieszkałe przez mnogi lud groty stroiły północne wzgórze. Na zachodnim krańcu doliny, widać było dzwonnice Grenady, które kupiły się do siebie pośród zielonych dębów i cyprysów. Na drugim krańcu, ku wschodowi, oko spotykało, na cyplach skał klasztory, pustelnie, nieco ruin dawnej Illiberji, w oddali zaś szczyty Sierra-Newada. Środkiem doliny płynęła rzeka: widać było wesołe młyny, huczące kaskady, strzaskane łuki rzymskiego wodociągu i szczątki mostu z czasu Maurów.
Aben-Hamet nie był już ani dość nieszczęśliwy ani dość szczęśliwy aby się napawać urokiem samotności; roztargniony i obojętny przebiegał te czarowne wybrzeża. Idąc tak przed siebie, trzymał się alei wijącej się wzdłuż zbocza Albaizynu. Niebawem ujrzał wiejski domek, otoczony pomarańczowym gajem: zbliżając się, usłyszał dźwięk głosu i gitary. Pomiędzy głosem, rysami a spojrzeniem kobiety istnieją związki, które nigdy nie mylą człowieka przepełnionego miłością. »To moja hurysa! — rzekł Aben-Hamet. Słucha z bijącem