bił sklepienie rozpadającego się meczetu, echa zaś powtarzały jego skargi. Aben-Hemet wypisał, przy blasku księżyca, imię Blanki na marmurze sali Dwóch Sióstr: wypisał to imię w głoskach arabskich, iżby podróżnik znalazł jedną więcej tajemnicę do odgadywania w tym pałacu tajemnic.
»Maurze, rzekła Blanka, dość lej okrutnej zabawy, opuśćmy te miejsca. Los mego życia postanowiony jest na zawsze. Zapamiętaj dobrze te słowa: Jeśliś muzułmanem, jestem twą kochanką bez nadziei; jeśliś chrześcijaninem, twą szczęsną małżonką.«
Aben-Hamet odparł: »Chrześcijanko, jestem twoim zrozpaczonym niewolnikiem; muzułmanko, jestem twym chlubnym małżonkiem«.
Zaczem, szlachetni kochankowie opuścili niebezpieczny pałac.
Miłość Blanki rosła z każdym dniem, namiętność zaś Aben-Hameta wzmagała się z tą samą gwałtownością. Był tak szczęśliwy iż Blanka kocha go dla niego samego, iż żadnej postronnej przyczynie nie zawdzięcza uczuć jakie budzi, że nie odsłonił córce diuka de Santa-Fe tajemnicy swego urodzenia. Cieszył się, iż objawi jej swoje znamienite nazwisko dopiero w dniu, w którym ukochana zgodzi się mu oddać rękę. Ale nagle wezwano go do Tunisu: matka jego, dotknięta chorobą bez ratunku, zapragnęła uściskać syna i pobłogosławić
Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/217
Ta strona została przepisana.