przed śmiercią Aben-Hamet zjawił się w pałacu Blanki. „Sułtanko, rzekł, matka moja jest umierająca. Wzywa mnie, abym jej zamknął powieki. Czy zachowasz mi swą miłość?
— Opuszczasz mnie, odparła Blanka, blednąc. Czy ujrzę cię kiedy?
— Pójdź, rzekł Aben-Hemet. Chcę wziąć od ciebie przysięgę, i sam złożyć ci również taką jaką jedynie śmierć zdoła skruszyć. Pójdź ze mną.«
Wychodzą; przybywają na cmentarz, który był niegdyś cmentarzem Maurów. Widać było jeszcze tu i ówdzie żałobne kolumienki, dokoła których rzeźbiarz wyobraził turban; ale później chrześcijanie zastąpili ten turban krzyżem. Aben-Hemet zaprowadził Blankę do stóp tych kolumn.
»Blanko, rzekł, tu Spoczywają moi przodkowie; przysięgam na ich popioły kochać cię aż do dnia, w którym anioł sądu powoła mnie przed trybunał Allaha. Przyrzekam ci nigdy nie oddać serca innej kobiecie, i wziąć cię za małżonkę natychmiast, skoro poznasz święte światło proroka. Co rok, o tej porze, wrócę do Grenady, aby się przekonać czy dochowałaś mi wiary i czy chcesz się wyrzec swoich błędów.
— A ja, odparła Blanka we łzach, będę cię czekała co roku; zachowam, aż do ostatniego tchnienia, wiarę jaką ci poprzysiągłam,
Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/218
Ta strona została przepisana.