temu poecie. Wszędzie snują się w jego ślady najświetniejsze kobiety, to: namiętne kochanki, to dyskretne i oddane przyjaciółki, bardzo połowicznie spłacane przez tego człowieka, który raczej pozwalał się kochać, niż sam był zdolny do zatracenia się w miłości. I w każdej chwili, na każdym kroku, przy każdem przedsięwzięciu, dźwięczy mu w ucho to pytanie: »I poco? cóż znaczy to wszystko? czem jest to życie ludzkie tak śmieszne, tak nikłe, tak ograniczone wobec wiekuistej zagadki bytu?« Przytem duma, duma głęboka, w wielkim stylu, ale niewolna i od małostek; pragnienie sławy, ale równocześnie ironiczny grymas nad jej nicością; chęć władzy, ale niezdolna do ustępstw niezbędnych i aby ją uzyskać i aby ją utrzymać; — oto ów człowiek, ów charakter, który na jednych wywiera nieprzeparty urok, w drugich budzi żywiołową antypatję.
Takim zaklął Chateaubriand sam siebie w ową postać Renégo, która, jak wspomniałem, miała zaciążyć nad literaturą XIX w. Wpływ ten jedni mienią jej odrodzeniem, drudzy zastrzykniętą jej trucizną, ale nie przeczy mu nikt. Tajemnicą jego, to przedewszystkiem dokończenie dzieła przez Jana Jakóba: wyzwolenie indywidualizmu, udramatyzowanie go, przystrojenie we wszystkie uroki, dostarczanie mu najwspanialszego tła. Od Wielkiego Testamentu Villona
Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/22
Ta strona została przepisana.