sposób Maurów i szerokie m estrem strzemieniem, nadciął prawą nogę Karlosowego konia ponad kolanem. Zraniony koń zwalił się na ziemię, don Karlos zaś, spieszony tym szczęśliwym ciosem, ruszył na Aben-Hameta z podniesionym mieczem. Aben-Hemet skacze na ziemię i oczekuje nieustraszenie don Karlosa. Odbija pierwsze ciosy Hiszpana, którego miecz kruszy się na damasceńskiej stali. Zawiedziony dwa razy przez los, don Karlos wylewa łzy wściekłości i krzyczy na przeciwnika: »Uderzaj Maurze, uderzaj; bezbronny don Karlos wyzywa cię, ciebie i cale twe niewierne plemię.
— Mogłeś mnie zabić, odparł Abenseraż, ale ja nie miałem zamiaru nawet cię zranić: chciałem ci dowieść jedynie, że jestem godzien zostać twoim bratem oraz sprawić byś nie mógł mną pogardzać.«
W tej chwili, ujrzeli tuman pyłu: Lautrec i Blanka parli dwa feskie bieguny, szybsze od wiatru. Przybywają do źródła Pinu i widzą przerwaną walkę.
»Jestem zwyciężony, rzekł don Karlos, ten rycerz darował mi życie. Lautrec, może ty będziesz szczęśliwszy ode mnie.
— Rany moje, rzekł Lautrec szlachetnym i wdzięcznym głosem, pozwalają mi uchylić się od walki przeciw temu dwornemu rycerzowi.
Nie chcę, dodał rumieniąc się, znać przyczyn waszego sporu, oraz przenikać tajemnicy, któraby
Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/229
Ta strona została przepisana.