trzymać mego kruchego istnienia: pomyśl, o Maurze — że przemówię do ciebie twoim językiem — iż ogień, który rozpłomienia pochodnię, strawia ją zarazem«.
Blanka weszła do kościoła, zostawiając Aben-Hameta przybitego ostatniemi słowy.
Stało się; Maur się poddaje: wyrzeknie się błędów swej wiary; dość długo już walczył. Obawa o życie Blanki zmogła w sercu Aben-Hameta wszelkie inne uczucie. »Ostatecznie, powiadał sobie, być może, że Bóg chrześcijan jest prawdziwym Bogiem? To pewna, że jest to Bóg szlachetnych dusz, skoro wierzy weń Blanka, don Karlos i Lautrec.«
W tej myśli, Aben-Hamet oczekiwał z niecierpliwością następnego dnia, aby objawić Blance swe postanowienie i zmienić życie smutku i łez w życie radości i szczęścia. Dopiero wieczorem mógł się udać do pałacu diuka de Santa-Fé. Dowiedział się, że Blanka wyjechała z bratem do Heneralify, gdzie Lautrec wyprawiał biesiadę. Aben-Hamet, miotany nowemi podejrzeniami, pędzi w ślady Blanki. Lautrec zarumienił się na widok Maura; co się tyczy don Karlosa, ten przyjął go z zimną grzecznością, poprzez którą wszelako przebijał szacunek.
Lautrec ugaszczał towarzystwo najpiękniejszemi owocami Hiszpanji i Afryki w jednej z sal Heneralify, nazwanej salą rycerską. Sala była dokoła obwieszona wizerunkami książąt
Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/234
Ta strona została przepisana.