kreślił obraz ottomańskiego cesarstwa, świeżo ugruntowanego na ruinach Konstantynopolu; westchnął przytem za pierwszem Cesarstwem Mahometa, za szczęśliwym czasem, kiedy koło Naczelnika Wiernych błyszczał Kwiat Piękności, Krzepkie Serce, i ów generał Ganem, niewolnik z miłości.
Lautrec wreszcie odmalował rozkoszliwy dwór Franciszka I, sztuki odradzające się na łonie barbarzyństwa, honor, wiarę, rycerstwo dawnych czasów, zjednoczone z dwornością cywilizowanego wieku, oraz galijskie damy, podnoszące bogactwo strojów ateńskim wykwintem.
Po tych gawędach, Lautrec, chcąc zabawić boginię festynu, wziął gitarę i zaśpiewał romancę, którą ułożył na nutę śpiewaną w górach w jego stronach:[1]
Z jaką dziwną rozkoszą przywykłem
Wracać myślą w me rodzinne strony.
Francjo, kraju dzieciństwa stracony.
Choć w marzeniu ukołysz mnie nikłem.
Ciebie wielbi wygnaniec daleki.
Na wieki...
Jak tam błogo było w tej izdebce.
Gdy igraliśmy u kolan matki!
Czy pamiętasz, siostro, nasze kwiatki.
Czy ci jeszcze jakiś głos nie szepce
Drogich imion, słów-pieszczot minionych.
Z dni onych?
- ↑ Przekład wszystkich trzech ballad jest pióra Edwarda Lenczyńskiego.