Czy ci czasem serce nic zatłukło,
Gdyś wybiegła wspomnieniem daleko,
Pod te mury zamkowe nad rzeką,
Z mauretańską wieżycą wysmukłą,
Gdzie ze szczytu witał dźwięk śpiżowy
Dzień nowy?
Pomnisz, siostro, jutro kochane,
Jak się marszczy srebrno-modra łuska,
Gdy ją chyża jaskółeczka muska,
Jak się złocą trzciny rozszeptane,
Gdy na toni swą tęczę poloty
Blask zorzy?
O Heleno, stracona przed laty,
Gdzieś ty? wszystko co drogie przepadło!
Próżno wzdycham, i, z twarzą pobladłą,
Wzgórza, drzewa, wspominam i kwiaty;
Tęsknię, kocham cię, kraju daleki,
Na wieki...
Kończąc ostatnią strofkę, Lautrec otarł rękawiczką łzę, którą wycisnęło mu wspomnienie lubej Francji. Aben-Hamet, który, tak samo
jak Lautrec, opłakiwał utratę ojczyzny, odczuł żywo żale pięknego jeńca. Gdy go namawiano aby ujął z kolei gitarę, wymówił się, powiadając iż umie tylko jednę romancę, która chrześcijanom nie byłaby zbyt miłą
»Jeżeli to niewierni biadają w niej nad naszemi zwycięstwami, odparł wzgardliwie don Karlos, możesz śpiewać; łzy dozwolone są pobitym.