byli je za cenę własnej krwi i zawdzięczają je tylko swemu mieczowi.
— Jeszcze jedno słowo, rzekł Aben-Hamet coraz bardziej wzruszony. Nie wiedzieliśmy tam na wygnaniu, że Biwarowie noszą tytuł de Santa-Fé, i to stało się przyczyną mej omyłki.
— Właśnie, odparł don Karlos, temuż samemu Biwarowi, zwycięzcy Abenserażów, król Ferdynand katolicki nadał ten tytuł.«
Głowa Aben-Hameta obwisła na łono: stal nieruchomy pośród don Karlosa, Lautreca i Blanki, patrzących nań w zdumieniu. Dwa strumienie łez popłynęły z jego oczu na puginał, umocowany u pasa.
»Darujcie, rzekł; mężczyźni, wiem o tem, nie powinni wylewać łez: odtąd już nikt nie ujrzy ich w moich oczach, mimo iż wiele czeka mnie płakania: posłuchajcie.
»Blanko, miłość moja dla ciebie równa jest żarowi palących wiatrów Arabji. Czułem się zwyciężony, nie moglem już żyć bez ciebie.
Wczoraj, widok tego francuskiego rycerza, modlącego się, słowa twoje na cmentarzu koło świątyni obudziły we mnie postanowienie uznania twego Boga i poświęcenia ci mej wiary.«
Drgnienie radości ze strony Blanki, zdumienie ze strony don Karlosa przerwało Aben-Hametowi; Lautrec ukrył twarz w dłoniach.
Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/242
Ta strona została przepisana.