Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/243

Ta strona została przepisana.

Maur odgadł jego myśl, i, potrząsając głową, z rozdzierającym uśmiechem rzekł:
„Kawalerze, nie trać wszelkiej nadziei; a ty, Blanko, zapłacz: na zawsze po ostatnim z Abenserażów!“
Blanka, don Karlos, Lautrec podnieśli wszyscy troje ręce do nieba i wykrzyknęli:
— Ostatni z Abenserażów!
Nastaje milczenie; lęk, nadzieja, nienawiść, miłość, zdumienie, zazdrość poruszają wszystkie serca; niebawem, Blanka pada na kolana:
— Miłosierny Boże! rzekła, usprawiedliwiasz mój wybór! mogłam pokochać jedynie potomka bohaterów!
— Siostro, wykrzyknął don Karlos gniewny, pomnij, że mówisz to wobec Lautreca.
— Don Karlosie, rzeki Aben-Hamet, pohamuj gniew; do mnie należy wrócić wam spokój.
Zaczem, zwracając się do Blanki, która usiadła zpowrotem:
— Huryso niebios, Geniuszu miłości i piękności, Aben-Hamet będzie twym niewolnikiem aż do ostatniego tchnienia; ale poznaj cały bezmiar jego nieszczęścia. Starzec, który padł z ręki twego przodka, broniąc swego ogniska, był ojcem mego ojca; dowiedz się jeszcze jednej tajemnicy, którą ci ukryłem, lub raczej o której zapomniałem przy tobie. Skoro przybyłem po raz pierwszy odwiedzić tę smutną ojczyznę,