Dla Chateaubrianda, istnieje jedynie on sam w obliczu Boga i natury: jest to organizacja wielkiego lirycznego poety. Ale, aby dać epopeję, a nawet powieść, trzeba ją zaludnić, trzeba umieć stworzyć postacie ludzkie samoistne i żywe. Otóż, Chateaubrianda człowiek nie interesuje; nie zdaje mu się godnym jego uwagi; stąd, w jego utworach, wszystko co jest człowiekiem, a nie nim samym, jest nad wyraz słabe. Jego wpółdzikie kobietki, Atala, Mila, Celuta, mają pewien fizyczny urok tej dziewiczej natury, której są organem; ale wszystko inne osuwa się w rozpaczliwy konwenans.
Wogóle, pisarz, którego zadaniem jest przewalczyć jakąś epokę, zawsze poniekąd idzie »na faszynę«; inni dopiero korzystają w całej pełni z jego zdobyczy. Nawet w stylu, w języku. Ten niezrównany mistrz słowa, ten odnowiciel, który zada cios »starożytności« i pseudoklasycyzmowi, nie zdoła się wszelako oprzeć naciskowi współczesnego »stylu« centaur w zielonym stroju oznacza u niego dragona, cyklop, artylerzystę; ognista rura, strzelbę, etc. Nie brak i apostrof do Kaliope, do Muz! René nazywa się stale »bratem Amelji«. Prawda, iż wszystko to mieści się w młodzieńczych Naczezach; ale wszak rękopis ich przerabiał do druku już dojrzały pisarz. A ten naprzykład ustęp, którego nie powstydziłby
Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/26
Ta strona została przepisana.