taj, — iżbyś był skłonny miłować swoich bliźnich — iż pierwsze serce ludzkie, z jakiem się spotkałeś, nie przyniosło ci zawodu«. Lopez zakończył modlitwą do Boga Chrześcijan, do której to wiary napróżno starał się mnie nakłonić, i rozstaliśmy się szlochając.
„Niedługo dała na siebie czekać kara za mą niewdzięczność. Niedoświadczenie moje sprawiło, iż zabłąkałem się w lesie, i wpadłem w ręce gromady Muskogulgów i Siminolów, jak mi to Lopez przepowiedział. Po stroju i piórach, które zdobiły mi głowę, poznano we mnie wojownika z plemienia Naczezów. Skuto mnie, ale lekko, przez wzgląd na moją młodość. Simaghan, wódz oddziału, zapytał mnie o imię; odpowiedziałem: »Zowię się Szaktas, syn Utalissiego, syna Misku, którzy zdarli więcej niż sto skalpów bohaterom plemienia Muskogulgów«. Simaghan rzekł: »Szaktasie, synu Utalissiego, syna Misku, ciesz się; czeka cię śmierć od ognia w wielkiej »wsi«. Odparłem: »Doskonale«: i zaintonowałem hymn śmierci.
„Mimo iż byłem jeńcem, nie moglem przez pierwsze trzy dni powstrzymać się od uczucia podziwu dla mych nieprzyjaciół. Muskogulg, a zwłaszcza sprzymierzeniec jego, Siminol, oddycha weselem, miłością, radością życia, Chód jego jest lekki, obejście otwarte i pogodne. Mówi wiele i z łatwością; wysłowienie jego jest harmonijne i płynne. Wiek nawet nie zdolen
Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/47
Ta strona została skorygowana.