Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/66

Ta strona została skorygowana.

jennych. Zaprowadzono mnie tam w triumfie. Czynią przygotowania do mej kaźni: sterczy już słup Areskui; sosny, wiązy, cyprysy padają pod siekierą; wznosi się stos; widzowie budują stopnie z gałęzi i pni drzew. Każdy wymyśla jakąś katuszę; jeden poddaje aby mi zedrzeć skórę z czaszki, drugi aby mi wypalić oczy żarzącemi głowniami. Intonuję pieśń śmierci:
»Nie obawiam się męczarni, jestem mężny, o Muskogulgowie, wyzywam was r gardzę wami niżej kobiet. Ojciec mój Utalissi, syn Misku, pijał z czaszki waszych najsławniejszych wojowników; nie wydrzecie ani jednego westchnienia z mego serca«.
„Podrażniony mą pieśnią, jeden z wojowników przeszył mi ramię strzałą; rzekłem: »Bracie, dziękuję ci«.
„Pomimo skrzętności katów, nie udało się ukończyć przygotowań do kaźni przed zachodem słońca. Poradzono się wróżbity, który za. bronił mącić spokoju Genjuszom cieniów; odłożono śmierć moją do następnego dnia. Ale w niecierpliwości sycenia się widowiskiem, pragnąc być bliżej ukazania się jutrzenki, Indjanie nie opuścili już Lasku krwi; rozpalili wielkie ognie i zaczęli tańce i zabawy.
„Tymczasem rozciągnięto mnie na grzbiecie. Sznury idące od szyi, stóp, ramion, urnocowane były do kołków wbitych w ziemię. Uzbrojeni strażnicy ułożyli się na tych sznurach,