Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/69

Ta strona została skorygowana.

„Kiedy jutrzenka zabłysła nad Apalaszami, byliśmy już daleko. Jakież było moje szczęście, kiedy się ujrzałem znowu sam z Atalą, Atałą moją wybawicielką, Atalą oddającą mi się na zawsze! Słów brakło memu językowi; padłem na kolana i rzekłem do córy Sachemów: „Człowiek, to nędzna istota; ale wówczas kiedy nawiedzi go Geniusz, wówczas nie jest zgoła niczem. Ty jesteś Genjuszem, nawiedziłaś mnie, i nie mogę mówić wobec ciebie«. Atala wyciągnęła do mnie rękę z uśmiechem: »Trzeba mi było iść z tobą, rzekła, skoro nie chcesz uciec beze mnie. Przekupiłam wróżbitę podarkami, upoiłam twoich katów wodą ognistą;[1] musiałam narazić życie dla ciebie, skoro ty oddałeś swoje dla mnie. Tak, młody poganinie, dodała z akcentem, który mnie przeraził, ofiara będzie zobopólna«.
„Atala wręczyła mi broń, którą przezornie wzięła z sobą; następnie przewiązała mi ranę. Ocierając ją liściem papajasu, zwilżyła ją łzami. »Oto, rzekłem, rozlewasz balsam na moją ranę. — Lękam się raczej, aby to nie była trucizna«, odparła. Rozdarła jedną z zasłon okrywających jej łono, czyniąc z niej pierwszy opatrunek, który przymocowała za pomocą pukla włosów.

„Pijaństwo. które trwa długo u Dzikich i jest dla nich rodzajem choroby, nie pozwoliło im

  1. Wódka.