Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/76

Ta strona została skorygowana.

„Tak śpiewała Atala. Nic nie przerywało jej skarg, prócz nieznacznego szelestu łodzi, unoszącej się na falach. W paru miejscach zaledwie słowa jej podjęło wątłe echo, które podało je drugiemu, słabszemu, to zaś trzeciemu, jeszcze słabszemu: możnaby mniemać, iż dusze dwojga kochanków, niegdyś nieszczęśliwe jak nasze, zwabione tą wzruszającą melodją, podobały sobie w tem, aby powtarzać westchnieniem jej ostatnie dźwięki w górach.
„Tymczasem samotność, ustawne przestawanie z sobą, nieszczęścia nasze nawet, wzmagały z każdą chwilą naszą miłość. — Siły zaczynały opuszczać Atalę: namiętność, łamiąc jej ciało, bliska była triumfu nad jej cnotą, Modliła się ustawicznie do matki; zdawało się iż chce ubłagać jej cień pogniewany. Niekiedy pytała mnie, czy nie słyszę skarżącego się głosu i czy nie widzę wychodzących z ziemi płomieni. Co do mnie, wyczerpany znużeniem, ale wciąż płonący od pragnienia, w mniemaniu iż przyjdzie mi może bezpowrotnie zginąć pośród tych lasów, po sto razy bliski byłem pochwycić małżonkę moją w ramiona, po sto raz y nakłaniałem ją aby zbudować szałas na tych brzegach i zagrzebać się w nim na wieki. Ale ona opierała się zawsze: »Pomyśl, mówiła, ukochany mój, iż wojownik winien jest życie swe ojczyźnie. Czemże jest kobieta wobec obowiązków, jakie masz do spełnienia? Odwagi, synu Uta-