Chawa, ucałowawszy go, włożyła mu w usta figę, między troje innych rozdzieliła niedojedzony w drodze placek i tym sposobem wkrótce uspokoiła całe gniazdo.
— Gdzie ojciec? — spytała najstarszej córki.
— Poszedł ślub dawać, będzie na weselu.
— Nie gotował nic?
— Nie jadł.
Jeszcze nie upłynęła godzina, kiedy skrzętna Chawa już zasiadła z dziećmi do spożycia rzadkiej wieczerzy — klusków z kartoflami okraszonych masłem, i dla Icka zaprawionych mlekiem. Kluski były głównym przysmakiem tej uczty, gdyż budżet zwykłych wydatków na życie, ograniczający się do piętnastu groszy dziennie, na zbytki podobne nie pozwalał. Kartofle, ulęgałki, kasza jęczmienna, oto były powszednie artykuły żywności w rodzinie Rubinów.
Jak rozkoszny miała Chawa sen tej nocy, daremnie siliłbym się opisać. Był to sen szczęśliwca, który wygrał na loteryi, nędzarza, który znalazł wór złota, albo jak rzekłem, wilczycy, która koło legowiska zagrzebała ledwie napoczęte udo wołowe.
Strona:PL Chawa Rubin.djvu/24
Ta strona została uwierzytelniona.
— 25 —