Ezop sie cudnie postawił:
Jąwszy go, pod drzewem posadził 120
A gdysta siedziała oba,
Nakładł Ezop przedeń chleba,
Fig i daktyłów przykładał;
Aby jadł, łagodnie namawiał.
Więc, wziąwszy dzban, szedł do studniej 125
I naczerpał wody zimnej,
Przedeń ochotnie postawił
A, jako mógł, tako go czcił.
A kiedy kapłan precz iść chciał,
Ezop też z nim pospołu wstał; 130
A, trzymając go za rękę,
Nawiódł go na dobrą ścieżkę.
Kapłan za to, iże go czcił,
Boga za Ezopa prosił,
Nabożnie sie tamo modląc, 135
Ręce swe w niebo podnosząc.
Gdy kapłana odprowadził,
Na rolą sie zasię wrócił;
Siadszy pod drzewem, naczął drzemać,
A potym i twardo spać. 140
We śnie mu sie Bóg ukazał,
Trudny mu język rozwiązał
I jeszcze go tym obdarzył,
Iż rozliczne baśni twarzył. —
Przeto, iż mu nabożny był 145
A jego kapłana uczcił.
Dobrzeć Pan Bóg służbę płaci:
Kto przeń da co, nic nie straci.
Potym Ezop, gdy ze sna wstał,
Sam sie z sobą tako gadał: 150
Strona:PL Chrzanowski Ignacy - Biernata z Lublina Ezop.djvu/089
Ta strona została skorygowana.