Więc nazajutrz Xant w łaźni był,
A z swymi sie czetniki[1]mył;
Tam Ezopowi rozkazał, 915
By rychlej obiad gotował
A szoczewicę warzył
I inne rzeczy przyprawił,
„Bo — pry — jak z łaźniej wynidą,
„Natychmiast obiedwać będą“. 920
Ezop, bieżąc, nie omieszkał:
W wielki garniec wody nalał,
Ziarno szoczewice weń włożył
A tak do ognia przystawił.
Potym sprawił, co potrzeba, 925
Przykrywszy stół, nakładł chleba;
Także swego pana czekał,
Kiedy już z łaźniej wyniść chciał.
Xantus też, kiedy sie już zmył,
Przyjaciół na obiad prosił; 930
Rzekąc: „Wiem, iż uczynicie,
„Soczewicę (s) ze mną zjecie,
„Bowiem przyjacielstwo pewne
„Nie dba o karmie kosztowne:
„Przyjaciele tego patrzają, 935
„Jaką wolą k sobie mają“.
Tedy Xant Ezopowi kazał:
Aby sie im umyć podał.
On wziął szaflik, hnet weń naszczał,
Przyniowszy, przed panem trzymał. 940
Xant po smrodzie szczyny poznał,
- ↑ W pierwodruku: cetniki.