Strona:PL Chrzanowski Ignacy - Biernata z Lublina Ezop.djvu/178

Ta strona została przepisana.

On sie k temu nie przyznawał,        2925
Mienie sie im wyprawowal;
Oni tłomok rozrzezali,
Czaszę w nim złotą zastali.
Wszystkim to hnet objawili,
Do więzienia go wsadzili;        2930
Ezop sie im chciał rad sprawić,
Wżdy mu to nie pomogło nic.
A tak, gdy już porozumiał,
Iż z ich ręku wyniść nie miał,
Wzdychał ciężko, narzekając,        2935
Swe nieszczęście przeklinając;
Aż jego jeden znajomy,
Imieniem Demas rzeczony,
Wszedszy k niemu do więzienia,
A to dla jego pocieszenia,        2940
A gdyż go smutnego oglądał,
Tako go słowy pocieszał:
„Bądź, Ezopie, myśli dobrej,
„Tak ciężkiego żalu nie miej!
„Słuszeciem to na mądrego,        2945
„Aby był serca stałego.
„Sam sie swym rozumem cieszył,
„Rówien głupim ludziom nie był“.
Ezop k temu mało westchnął,
Jego radę wdzięcznie przyjął:        2950
„Ale mnie sie przygodziło,
„Jako chłopu niegdy było:
„Żona jedna, męża swego
„Pogrzebszy go umarłego,
„Zawżdy on grób nawiedzała,        2955
„Śmierci mężowej płakała.