Barzo prędko do niej wbiegła
A swej gościej nie ostrzegła. 40
A mysz wieśna, chcąc też uciec,
Nie wiedziała, gdzie się podzieć;
Po kąciech się umotała,
Aż ledwe żywa ostała.
Potym więc trwoga przestała, 45
Mysz domowa wybieżała;
Ochotnie swą gością czciła
I tymi ją słowy cieszyła:
„Już o ten strach nic nie dbajmy,
„Hojnie sobie używajmy! 50
„Rzadkoć sie tego przygadza,
„Bo nieczęsto klucznik wchadza“.
Mysz-wieśniaczka jej odpowie:
„Siostro! niepewne tu zdrowie:
„Sama tych karmi pożywaj, 55
„A dalej nię Pan Bóg żegnaj!
„Wolęć ja na wsi żołądź gryźć,
„Niżli zawżdy w tym strachu być;
„Nędznyć, siostro, taki żywot,
„Gdzie jest zawżdy strach i kłopot; 60
„Miej tu sobie takie państwo!
„Milsze mnie jest prześpieczeństwo,
„Które w ubóstwie zawżdy mam,
„A i z nim sie zawżdy zgadzam“.
Śrzedni żywot beśpieczniejszy, 65
Więtszać bojaźń, im kto więtszy:
Którzy pokoja nie znają,
Tacyć o bogactwa dbają.
Lepiejci mieć trochę z pokojem,
Niż wiele z strachem, z gomonem: 70
Strona:PL Chrzanowski Ignacy - Biernata z Lublina Ezop.djvu/286
Ta strona została przepisana.