Paw, gdy słowika usłyszał,
Barzo tej rzeczy żałował,
Mając pierze tak wyborne,
Iż ma pienie tak potworne.
Przed Bogiem żałobliwie skarżył, 5
Takie k niemu słowa mówił;
„I cóżeś to ze mną uczynił,
„Iżeś mię tako poniżył?
„Gdy mam pierze tako śliczne,
„Na sobie barwy rozliczne, 10
„Ale głos mam wielmi srogi:
„Lęka się go człowiek mnogi.
„Zaż mnie było nie lepiej dać,
„Iżbych też mógł cudnie śpiewać,
„Niż temu ptakowi małemu, 15
„Który nie był godzien temu?“
Bóg pawowi odpowiedział:
„Złeś tę, pawiu, rzecz zozumiał:
„Nie możeć mieć jeden wszego
„Podług rządu niebieskiego; 20
„Dobrzeć wszystko rozrządzono,
„Każdego swym obdarzono:
„Ty krasą, słowik śpiewanim,
„Wół siłą, a koń bieganim;
„Bowiem, by jeden wszytko miał, 25
„O przyjaźńby drugich nie stał;
„To na świecie nie może być,
„Gdzie w pospólstwie musicie żyć.
„A by sie więc tako stało,
„Jakoby sie wam widziało, 30