Jeleń przede psy uciekał,
A nie wiedząc, gdzie sie dzieć miał,
Do skociego[1] chlewa wbieżał,
By miedzy woły uleżał.
Oni mu nie odmawiali, 5
Ale go tak wystrzegali:
„Lepiej sie było w lesie kryć:
„Tamby mógł prześpieczniejszy być;
„Bo jedno gospodarz przydzie,
„A w chlewie cię z nami najdzie, 10
„Nikakiej sie nie wyprosisz,
„Gardłem to zapłacić musisz“.
On rzekł: „A wszak blizko już noc,
„A tać mi ma wiele pomóc;
„Niechaj tu mało przeleżę, 15
„Potym do lasa pobieżę“,
Oni tam go zataili,
Sianem rogi przyłożyli:
I sługa, jen im przydawał,
Jelenia tamo nie widział. 20
Jeleń sie z tego weselił.
Iże sie tako utaił,
Aż mu rzecze co starszy wół:
„Proznoś, gościu, jeszcze wesół:
„Sługa sie tobą omylił, 25
„Iże tego nie pilen był;
„A przydzieli sam gospodarz,
„Tu sie przed nim nie zachowasz.
„Pilniejci swej rzeczy patrzy,
- ↑ W pierwodruku: skoczego.