zostawały, tak były wielka, że im nawet ust otworzyć nie dopuszczała dla uskarżenia się; tego tylko przecież dokazały, że skrycie zleciły Merkuryuszowi, ażeby prosił Jowisza o ulitowanie się nad ich nędzą. Lecz przeciwnie bóg ten tak im odpowiedział: „Żabki! ponieważ nie mogłyście żyć w pomyślnościach, znoścież teraz przeciwności, jak tylko możecie!“
„Tak i wy, panowie moi — przydał Ezop — bądźcie cierpliwi, bojąc się, ażeby się wam co gorszego nie przytrafiło!“
Człowiek, na chuci własne wyuzdany,
Czego chciał tym już gardzi, gdy dostawa.
Przestań na twoim, nie żądaj odmiany:
Częste na gorsze wychodzi poprawa!
Gdy Ateny przez sprawiedliwość praw swoich kwitnęły, zbytnia wolność zamieszanie sprawiła w mieście i rozpusta zerwała dawnej karności wędzidła. Zatym, kiedy spiski na róźne strony lud podzieliły, Pizystrat zamek opanował i panem się Aten uczynił. Jak Ateńczykowie na okropną niewolą swoję płakać i uskarżać się poczęli, nie przeto, żeby Pizystrat okrutnym był, ale że sobie ten ciężar, do którego nigdy nie przywykli, za ciężki barzo mieli, natenczas Ezop taką im powiedział bajkę.
Żaby, po swoich bagnach w wolności bujające, poczęły się wielkim wrzaskiem domagać u Jowisza o króla, któryby swą władzą poskromił nierządne cnych obyczaje. Ojciec bogów roześmiał się na to i dał im mały