„Gdybyś przynajmniej tam rosła,
„Gdzie moja głowa wyniosła
„Mogła ci udzielać cienia,
„Mniej byś miała do cierpienia;
„Broniłbym cię; lecz najczęściej
„Rodzisz się tam, kędy gęściej
„Wilgoć wiatrów moc rozwija,
„Więc natura ci nie sprzyja.“
„Litość twa nad nieborakiem
„Dobrego serca jest znakiem —
Rzecze trzcina — wiatr straszliwy
„Mniej mi, jak tobie, szkodliwy;
„Mnie choć nagnie, wnetem cała;
„Moc zaś twoja, co tak trwała,
Że wspiera wichrów wzruszenia,
„A bez grzbietu nachylenia,
„Niech poczeka końca w sprawie.“
Te gdy słowa rzeknie, żwawie
Z horyzontu w dąb ugodzi
Syn, którego północ rodzi;
Dąb się trzyma, trzcina chyli;
Lecz, kiedy się Eol sili,
Dęba z gruntu wykorzenia,
Który wierzchołkiem sklepienia
Niebios tykał, i wraz zdrowy
Korzeń sięga! w kraj Plutowy.
Raz dąb, na ełebą trzcinę
Rzuciwszy oko ponure,
Rzekł jej: „Masz słuszną przyczynę