strzegłszy go, przybiegła do niego, nie tak dla miłości ku niemu, jako dla sera, który zwąchała i widziała. „Niech cię Bóg ma w swej opiece, kochany przyjacielu, — rzekła, przywitawszy go — słyszałam często, iż mawiano, że wieść jest zazwyczaj fałszywa; nie dawałam temu wiary, jako pewnej jakiej rzeczy, ale teraz, szczęściem przechodząc tędy, uznaję, że, cokolwiek mi w tej mierze powiedziano, szczerą jest prawdą. Wieść ta niesie, że jesteś czarniejszym od smoły, a ja teraz wcale przeciwną rzecz upatruję. Widzę, że bielszy jesteś nad łabędzia i że białość tych ptaków nie może z białością twoją iść w porównanie. Jeżeli głos twój też same ma przymioty, które mają pióra, żadnej nie powinno podpadać wątpliwości, że słusznie ci jest przyzwoita być królem ptaków. Kruk, własną zaślepiony miłością, rozumiał, że liszka wszystko mówiła prawdziwie, chciał więc zaśpiewać; lecz, ledwie otworzył swój pysk, ser mu natychmiast wypadł. Liszka porwała gry z radością, naśmiewając się z niego. Kruk poznał naówczas, nie bez swojej szkody: że był wzięty od niej za objektum pośmiewiska i wstydził się mocno, iż swój ser utracił.
Sens moralny. Pochwały, które odbieramy od naszych nieprzyjaciół, są to sidła, które na oszukanie nas zastawiają.
Kruk na żerdzi siadł, a w zysku
Swej kradzieży ser miał w pysku.
Ten zwąchawszy, liszki zdrada
W taki z krukiem dyskurs wpada:
Dzień dobry, mospanie kruku!