Strona:PL Chrzanowski Ignacy - Biernata z Lublina Ezop.djvu/533

Ta strona została przepisana.

„Czemużeś ty nie baranem?
„Wnetbym ja był twoim panem!
„A tak trzeba wytrzymywać
„I sztuk do łupu zażywać.
„A ponieważ tak, idźmyż do fortelu,
„Udajmy się, że leczem z chorób wielu,
„Żeśmy doktorem, uczniem Hipokrata!
„Będziesz ty u mnie w saku, zjesz mi kata!“
Mówi mu: „Krzewy te są zbyt gorące,
„Znam ja własności ziółek na tej łące;
„Temi, bez chluby mówiąc, leczyć umiem
„Wszystkie defekta i wnet je zrozumiem,
„Tylko mi, koniu nie taj, co cię boli:
„Uleczę darmo; i tym, że po roli
„Samopas skaczesz, niespętany chodzisz,
„Według lekarskich reguł, zdrowiu szkodzisz“.
„Koń mu się skarży: „W strzałce mam wrzód spory,,
Doktór zaś: „Widzę, kochanku, żeś chory!
„Ta część może ci być kalectwem wiecznym
„I życie twoje czynić niebeśpiecznym.
„Mam honor panów koniów być medykiem,
„Przytym też jestem niezłym cyrulikiem“.
Już nasz pan doktór myśl ma natężałą,
Aby z chorego krew wypuścić całą.
Koń, to poznawszy, jak wytnie kopytem,
Stłukł mu paszczękę i kłów kilka przytem.
„Dobrze mi tak, — wilk sobie utyskuje —
„Niech każdy swego rzemiosła pilnuje!“
Chciał doktorem, cyrulikiem,
A on zawsze był rzeźnikiem.

W. Jakubowski.