Strona:PL Chrzanowski Ignacy - Biernata z Lublina Ezop.djvu/589

Ta strona została przepisana.

Wypędzić, myślę, Niewdzięczność, obłudno.
„Ale i tam mi pomieszkać nie dano:
„Człek z żoną, idąc w podróży swej rano,
„Potka gadzinę, w której ja mieszkała,
„I, choć gadzina. owa nie sykała,
„Ów człowiek kijem strasznie go uwali,
„Aż się zatoczył wąż i się obali.
„Żona aż nazbyt krzyknie miłosierna:
„Cóż ci gaducha ta winna mizerna!
„Oraz ją broni, zasłania od kija;
„Mąż też dni pokój i jej nie zabija.
„Wzięła zaś żona zemdlonego węża
„I puszcza wolno wolnego od męża.
„Niedługo, sobie gdy przed domem siadła,
„Owa gadzina, co z natury zjadła,
„Wdzięczna się czyni i klejnot niemały,
„Urwany kiedyś z szmaragdowej skały,
„Wziąwszy w pysk, swojej łaskawej przynosi
„Dobrodziejca go i jakby nań prosi.
„Ach! już też tego znieśćem nie umiała
„I mieszkać dłużejem zdesperowała
„Miedzy zwierzęty dzikiemi i które
„Mienić się zdały niewdzięczną naturę
„Zwierzęta, ptastwa, zaraźliwe gady,
„Gdy nie przyjmują niewdzięczności jady.
„Zatym się z żalu i ze złości wściekam,
„Wzbijam się w chmury i gospody czekam.
„Ta chmura czarna nad rolą wisiała,
„A jam też sobie zaraz pomyślała:
„Wnet złość uczynię na tę rolą ładnę,
„Z gradem, z piorunem, na szkodę wypadnę
„I pracowitym niewdzięczność rolnikom