Strona:PL Chrzanowski Ignacy - Biernata z Lublina Ezop.djvu/604

Ta strona została przepisana.

„Za stół dobry, panie drużba?“
Pies mu rzecze: „Ot, nic prawie:
Szczeknąć, ode dworu żwawie
„Odganiać ród ladajaki,
„Próżne o kiju żebraki;
„Panu się łasić, czeladzi
„Nawet lizać się nie wadzi.
„A za to mięsa kawały
„Będą ci pod nos latały,
„Iż nie wspomnę ustawicznych
„Głaskań i pieszczot rozlicznych“.
Wcześnie, rad szczęściu, wilk skacze,
Z pociechy ledwie nie płacze;
Lecz znienacka postrzegł w drodze
Kark u psu obdarty srodze:
„Cóż to?“ — rzecze. — „Nic“ — „Jakże to
„Nic!“ — „To fraszka! — rzekł pies — przeto
„Na szyi sierść się nie mnoży;
„Wytarła się od obroży”.
Wilk rzekł: „Na uwięzi leżysz?“
„Prawda, że mię wiążą radzi,
„Ale mi to nic nie wadzi“.
„Oj! wadzi, tak, że obiady
„Twemi gardzę dla tej wady;
„Nie chcę, choćbym skarb miał za to:
„Wolę biegać zimę, lato!“
Pies już więcej nie nalega,
A wilk sprysnął i dziś biega.

W. Jakubowski.