Wilk, liszka i osieł wyszli razem dla wojażowania po świecie. Ledwie co wsiedli do okrętu, którym jechać mieli, postrzegli, iż na nich biła gwałtowna burza. Bujaźń ich opanowała, gdy zobaczyli wiszące nad sobą niebezpieczeństwo. Naówczas liszka, obróciwszy się da wilka, rzekła do niego, westchnąwszy: „Niestetyż, koledzy! musieliśmy wielki jaki popełnić kryminał, i to jest przyczyną tak strasznej burzy, które wkrótce nas pogrąży; wyznajmy winę naszą i prośmy Jowisza o przepuszczenie, ażebyśmy się uwolnili od tego niebezpieczeństwa“. Reñeksya ta nabawiła bojaźnią (!) wilka: „Ah! zawołał, drżąc cały, — wielcy bogowie! o, jak wiele zażarłem owiec i cieląt, jak wielce żaluję, że ich już więcej zjeść nie mogę!” — „Występek twój jest szkaradny, — odpowiedziała liszka — lecz, że skłonność twoja była ci do popełnienia go powodem, godzien jesteś ażeby się z tobą łaskawie obchodzono. Co do mnie, — przydała dalej — udusiłam tyle kapłonów i kur, ilem ich tylko mogła dostać; lecz zbrodnia, które mię najbardziej trwoży, jest ta, że, chcąc raz przez dziurę jednę porwać kurę, jedzącą ziarna, samą tylko urwałem głowę, reszta ciała, dosyć tłusta, została z drugiej strony, cała skrwawiona“. Osieł, słysząc, że swoje opowiadali historye, w te mówić zaczął słowa: „Jak widzę, daleko ode mnie, moi kochani, winniejsi jesteście, ponieważ ja noszę na sobie mąkę, e siamo tylko jadam, wożą na mnie wino, a ja wodę tylko pijam. Z tem wszystkiem, ponieważ wyznaliście wasze występki tak szczerze, opowiem wam także z wielką szczerością, że dnia jednego, niosąc kosze, napełnione chlebem, które pan mój zasyłał na rynek na przedaż, spuściłem je powoli po karku
Strona:PL Chrzanowski Ignacy - Biernata z Lublina Ezop.djvu/609
Ta strona została przepisana.
2. O wilku, liszce i ośle.