dzięki składam za wyjednanie mi dobrej i pomyślnej
audyencyi”.
Sens moralny. Niemasz nic tak trudnego, czegoby dostąpić nie można za pomocą, podarunków.
Pewny kmiotek ubogi, zatargi i zwady
Mając o grunt i łąkę z swoimi sąsiady,
Wielką z przyjaźni patrona,
Przy którym i zła wygrywała strona,
Miał nadzieję wygranej; bo patron, strudzony
Pracą sądową, bywał umieszczony
W domu jego łaskawie; czy, podług zwyczaju
Chłopków, miał odeń drewka na kominek z gaju,
To latem masła, to z kilka krajanek
Sera albo też inny kubanek.
Pełen tedy nadziei, podchlebował sobie,
Że mu w nieszczęśliwej dobie
Oświecenie dać raczy lub dobrą poradę
I uspokoi zwadę.
Ale się szpetnie zawiódł; bo gdy na rozmowę
Przyszedł, w pokoju tęgo drzwi dębowe
Albo w pałacu patrona
Brama byia zamkniona;
Nie bywało go w domu lub był zatrudniony,
Więc, postrzegłszy wieśniaczek wyżej namieniony,
Iż próżno do niego chodził
I przyjaźnie się uwodził,
Chłodkiem miłego poranka
Stanął z barankiem w patrona ganku
I, nie czekając, póki kto wybieży