„Przępędziwszy już życia przez tak długie czasy,
„Pójdź, daremny ciężarze, pod ciemne tarasy!“
Chory, na ten głos jakby piorunem przeszyty,
Nie wie, co wprzód, co potem rzec ma; stoi wryty.
Jak już do siebie przyszedł i zaś zwolniał znacznie,
Tak z jękiem słabym głosem mówić do niej zacznie:
„Złota Śmierci! twój wyrok odłóż na kilka dni,
„Abym liche dostatki rozporządził snadniej!
„Trzeba nędznemu pisać testament, a między
„Tym wszystkim z mych rąk zawisł dział wszystkich pieniędzy;
„Jak tylko sprzęt ruchomy zliczę, ile zmogę,
„W tę długą bez powrotu już się puszczę drogę.“
Śmierć na to: „Cóżeś robił dotychczas, mój drogi?
„Nie miałżeś potylektoć odemnie przestrogi?“
Rzecze chory: „Nigdym cię na me oczy ani
„Widział, ani znał kiedy w tej postaci, pani!“
Śmierć, z marsem obróciwszy nań gniewliwe oko,
Tak mu szczerego kłamstwa dowodzi szeroko:
„Ty, kamienny posągu! ty, żelazny słupie!
„Ślepy cale i głuchy, obrzydliwy trupie!
„Z twych rówienników, oprócz dwóch, polegli razem
„Wszyscy tym, które w ręku widzisz mych, żelazem.
„Niemowlęta i młodzi mej nie uszli kosy,
„Też same były matek, też i ojców losy.
„Nigdyż ci się pogrzebu widzieć nie zdarzyło,
„Ani szlochanie o twe uszy nie obiło?
„Słuch ustaje, smak cale ginie już do jadła,
„Oczy ledwo co widzą, ciemność na nie padła.
„Przy jagodach masz dołki, nie przy kościach ciała,
„Zmarszczona, jak w jagodzie suchej, skóra cała.
„Ostatni oddech z krzypkiem z piersi się dobywa,
Strona:PL Chrzanowski Ignacy - Biernata z Lublina Ezop.djvu/624
Ta strona została przepisana.