Trzy nici urwane.
Sherlock miał niezwykły dar zwracania dowolnie swoich myśli w jakimbądź kierunku. Przez półtory godziny zapomniał o tej dziwnej sprawie; pochłonęły go obrazy nowoczesnych mistrzów belgijskich, mówił tylko o sztuce, na którą miał poglądy bardzo oryginalne.
O naznaczonej godzinie stanęliśmy przed Northumberland Hotel.
— Sir Henryk Baskerville czeka panów na pierwszem piętrze — rzekł portyer.
— Czy mogę zajrzeć do listy waszych gości? — spytał Holmes.
— I owszem.
Księga wykazywała, że dwie osoby stanęły w hotelu, po zatrzymaniu się tam sir Henryka: niejaki Teofil Johnson z rodziną, przybyły z Newcastle i pani Oldmore ze służącą, z High Lodge, Alton.
— Zdaje mi się, że znam tego Johnsona — rzekł Holmes do portyera. — Wszak to adwokat: siwy, utyka na nogę.
— Przeciwnie: ten pan Johnson jest właścicielem kopalni węgla, bardzo ruchliwy, w wieku pana.