Strona:PL Conan-Doyle - Tajemnica Baskerville'ów.djvu/160

Ta strona została uwierzytelniona.

krępy, o twarzy wesołej. Powitał Holmesa z takiem uszanowaniem, jak oficer głównodowodzącego armią.
— Czy jest co nowego? — spytał.
— Zdaje się, że obecna sprawa narobi hałasu — odparł mój przyjaciel, zacierając ręce. — Mamy dwie godziny wolne. Trzeba zjeść obiad i nabrać sił do działania. Po obiedzie przejdziemy się po łące; świeże powietrze wyruguje z twoich płuc nagromadzoną w nich mgłę londyńską. Wszak jesteś tu po raz pierwszy? Mam nadzieję, że nie zapomnisz tych odwiedzin...