Strona:PL Constant-Adolf.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.
31
Adolf

z wdziękiem. Myśl jej jakgdyby przedzierała się wówczas przez zapory i wychodziła z tej walki bardziej powabna, naturalniejsza i szczersza; cudzoziemska mowa odświeża niejako myśl i uwalnia ją od tych banalnych zwrotów, które barwią ją naprzemian pospolitością i pretensją. Czytywaliśmy angielskich poetów; przechadzaliśmy się wspólnie. Często zachodziłem do niej rano; wracałem znowuż wieczór: poruszałem w rozmowie tysięczne przedmioty.
Miałem zamiar, w roli jakoby zimnego i bezstronnego obserwatora, zanalizować ściśle charakter jej i umysł; ale każde słowo wychodzące z jej ust było dla mnie obleczone niewytłumaczonym wdziękiem. Chęć podobania się jej, dając memu życiu nową podnietę, stroiła mi istnienie w nieznany przedtem sposób. Przypisywałem urokowi Eleonory wpływ ten, niemal magiczny: byłbym się nim sycił jeszcze doskonalej, gdyby nie zobowiązanie wobec siebie samego. Miłość własna wciskała się ciągle, niby trzecia osoba, między Eleonorę i mnie. Uważałem niejako za swój obowiązek iść czemprędzej do celu; nie poddawałem się tedy z pełną swobodą wrażeniom. Pilno mi było wejść na drogę wyznań, zdawało mi się bowiem, iż wystarczy przemówić, aby zwyciężyć. Nie sądziłem bym kochał Eleonorę; ale nie umiałbym się już pogodzić z myślą, iż mogę jej być obojętny. Zajmowała mnie bez przerwy: tworzyłem tysiączne projekty; wymyślałem tysiąc sposobów podboju, z tem zuchwalstwem niedoświadczenia, które nie wątpi o tryumfie, ponieważ niczego nie próbowało.
Mimo to, niezwyciężony lęk wstrzymywał mnie: słowa zamierały na ustach lub obracały się inaczej niż zamierzyłem. Przechodziłem wewnętrzną rozterkę: byłem wściekły na samego siebie.
Szukałem wreszcie rozumowania, dzięki któremu mógłbym, we własnych oczach wyjść z honorem z tej walki. Powtarzałam sobie, że nie trzeba naglić, że Eleonora zbyt mało przygotowana jest do takiego wyznania, że lepiej czekać jeszcze. Aby żyć w zgodzie z samym sobą, zawsze prawie zmieniamy własną słabość lub nieudolność