Strona:PL Constant-Adolf.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ IV

Czarze miłości! któż zdołałby cię odmalować? To przekonanie, iż znaleźliśmy istotę, którą natura przeznaczyła dla nas; ta światłość, nagle rozlana w życiu i zdającą się nam tłumaczyć jego tajemnicę, to zolbrzymienie wartości najdrobniejszych wydarzeń, te szybkie godziny, których szczegóły umykają się wspomnieniu przez samą ich słodycz i zostawiają w duszy jedynie smugę szczęścia, ta pusta wesołość, wplatająca się niekiedy bez przyczyny w nieustanne roztkliwienie, tyle rozkoszy w obecności i tyle nadziei w rozłące, oderwanie od pospolitych trosk, wyższość nad wszystkiem co nas otacza, ta pewność iż odtąd świat nie może nas dosięgnąć w naszej sferze, to wzajemne porozumienie, które odgaduje każdą myśl i odpowiada każdemu wzruszeniu; — czarze miłości, kto cię doświadczył, nie zdoła cię opisać!
Pan de P*** zmuszony był, z powodu pilnych spraw, wyjechać na sześć tygodni. Spędziłem ten czas niemal bez przerwy u Eleonory. Przywiązanie jej zdawało się wzrastać o całe poświęcenie jakie dla mnie uczyniła. Nie zdarzyło mi się odejść, aby nie próbowała mnie zatrzymać. Kiedy wychodziłem, pytała kiedy wrócę. Dwie godziny rozłąki były jej nie do zniesienia. Z pełną niepokoju ścisłością oznaczała chwilę mego powrotu. Poddawałem się temu z radością, byłem wdzięczny, szczęśliwy z uczucia jakie mi okazywała. Tok życia społecznego nie da się wszakże naginać samowładnie do naszych pragnień. Ciężyło mi niekiedy, iż wszystkie moje kroki były oznaczone