Strona:PL Constant-Adolf.djvu/71

Ta strona została uwierzytelniona.
65
Adolf

mnie, iż rada jest ze stanu rzeczy będącego mojem nieszczęściem, i mąciłem tę krótką radość odezwaniami, które objaśniały ją co się we mnie dzieje. Kłuliśmy się aluzjami, aby się później cofać w ogólniki i wykręty a w końcu zapadać w milczenie. Wiedzieliśmy oboje tak dobrze wszystko co mamy sobie do powiedzenia, iż milczeliśmy aby tego nie słyszeć. Niekiedy, jedno z nas gotowe było ustąpić, ale chybialiśmy najczęściej chwilę sposobną do zbliżenia. Serca nasze, nieufne i zranione, nie umiały się już odnaleźć.
Pytałem często sam siebie, czemu trwam w tak przykrem położeniu. Odpowiadałem sobie, iż, gdybym się oddalił, Eleonora podążyłaby za mną, i stałbym się powodem nowych poświęceń. Rzekłem sobie wreszcie, iż trzeba jej ostatni raz uczynić zadość, i że nie będzie mogła niczego wymagać, kiedy ją odprowadzę na łono rodziny. Miałem właśnie ofiarować się, iż pojadę z nią do Polski, kiedy otrzymała wiadomość o nagłej śmierci ojca. Czynił Eleonorę jedyną spadkobierczynią, ale z testamentem jego były w sprzeczności pewne późniejsze listy, które dalecy krewni usiłowali wyzyskać. Eleonora, mimo słabości węzłów łączących ją z ojcem, odczuła boleśnie tę śmierć: wyrzucała sobie opieszałość. Niebawem, na mnie zrzuciła winę swego błędu. „Przez ciebie, rzekła, zaniedbałam święty obowiązek. Teraz, chodzi tylko o majątek; poświęcę go dla ciebie jeszcze łatwiej: ale to pewna, że nie pojadę sama do kraju, gdzie mam zastać samych wrogów. — Nie było mym zamiarem, odparłem, kazać ci zaniedbywać twoje obowiązki; pragnąłbym, wyznaję, abyś raczyła się zastanowić, że i mnie jest ciężko zaniedbywać moje; nie mogłem tego uzyskać! Poddaję się, Eleonoro; twoje dobro przeważa inne względy. Pojedziemy razem, jeżeli sobie życzysz“.
W istocie, puściliśmy się w drogę. Drobne przygody podróży, świeże wrażenia, wysiłki jakich dokładaliśmy oboje, wracały niekiedy resztki dawnej serdeczności. Tak zżyliśmy się z sobą, tyleśmy przeszli razem! Każde słowo, każdy niemal gest rodził wspomnienia, które, przenosząc nas nagle w przeszłość, napełniały nas mimowolną czułością. Tak błyskawice rozdzierają ciemności nocne, nie rozpra-