stały się punktem wyjścia do rojeń o takiej idealnej towarzyszce. Pomyślałem, ile spokoju, poważania, niezależności nawet zapewniłby mi podobny obrót życia. Więzy, które wlokłem od tak dawna, były tysiąc razy cięższe niż węzeł uznanego i jawnego związku. Wyobrażałem sobie radość ojca; rwałem się aby odzyskać w ojczyźnie i w społeczeństwie miejsce, do którego miałem prawo; wyobrażałem sobie siebie samego, zadającego surowem i nienagannem prowadzeniem kłam wszystkim sądom, jakie wydała na mnie zimna i lekkomyślna złośliwość, oraz zarzutom, jakiemi miażdżyła mnie Eleonora.
„Oskarża mnie nieustannie, mówiłem sobie, że jestem twardy, niewdzięczny, bez litości. Ach! gdyby niebo dało mi za towarzyszkę kobietę, do której miałbym prawo jawnie się przyznać, którą ojciec bez rumieńca przyjąłby za córkę, ileż radości zanalazłbym w tem aby jej dać szczęście! Ta tkliwość zapoznana we mnie, bo jest obolała i udręczona; tkliwość, zmuszana gwałtem do wylewów których serce wzdraga się użyczyć porywczości i groźbie, ach! z jakąż lubością rozkwitłaby obok towarzyszki życia godnego, otoczonego szacunkiem! Czegóż nie uczyniłem dla Eleonory? Dla niej opuściłem kraj i rodzinę; dla niej zraniłem serce sędziwego ojca, które cierpi wciąż w oddali; dla niej tkwię tutaj, gdzie młodość moja trawi się samotnie, bez sławy, czci i szczęścia. Tyle poświęceń, bez obowiązku i miłości, czyż nie dowodzi, do czego miłość i obowiązek uczyniłyby mnie zdolnym? Jeśli do tego stopnia przeraża mnie cierpienie kobiety panującej nademną jedynie tem cierpieniem, z jakąż troskliwością oddalałbym wszelką przykrość, zgryzotę, od tej, której mógłbym jawnie poświęcić życie bez wyrzutów i zastrzeżeń! Jakże innym ujrzałby mnie świat wówczas! ta gorycz, poczytywana mi za zbrodnię, ponieważ nikt nie zna jej źródła, jak rychłoby pierzchła! jak byłbym wdzięczny niebu, jak życzliwy ludziom!“
Tak mówiłem; oczy moje wilżyły się łzami; tysiąc wspomnień strumieniem wciskało się w duszę; pożycie moje z Eleonorą sprawiło, iż wszystkie te wspomnienia stały mi się wstrętne. Wszystko, co mi przypominało dzieciństwo, miejsca gdzie spłynęły moje
Strona:PL Constant-Adolf.djvu/77
Ta strona została uwierzytelniona.
71
Adolf