przyspieszyłem kroku, aby pospieszyć ku niej, o ile znużenie mi pozwalało. Wtem, spotkałam konnego człowieka, wysłanego na moje poszukiwanie. Opowiedział, iż od dwunastu godzin pani jego przechodzi najżywsze niepokoje; udawszy się do Warszawy i przebiegłszy okolice, wróciła do domu w stanie nieopisanego lęku. Na wszystkie strony wieśniacy rozbiegli się aby mnie szukać. Opowiadanie to przejęło mnie w pierwszej chwili zniecierpliwieniem. Gniewało mnie, iż Eleonora roztacza nad mą osobą ten nieznośny nadzór. Próżno powtarzałem sobie, że tylko miłość jest tego przyczyną; czyż ta miłość nie była również przyczyną całego mego nieszczęścia? Mimo to, zdołałem przezwyciężyć te uczucia, które sam sobie wyrzucałem. Wiedziałem, że jest niespokojna i że cierpi. Wsiadłem na koń. Przebyłem spiesznie odległość jaka nas dzieliła. Przyjęła mnie z wybuchem radości. Uczułem się wzruszony jej wzruszeniem. Rozmowa była krótka, ponieważ Eleonorze przyszło na myśl, że muszę potrzebować wypoczynku; pożegnałem ją, nie rzekłszy, tym razem bodaj, nic, coby mogło zranić jej serce.
Strona:PL Constant-Adolf.djvu/80
Ta strona została uwierzytelniona.
74
Benjamin Constant