Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/112

Ta strona została przepisana.

stając jednak ze zdziałanych już postępów, postanowił dalej się posunąć i śmiało budowie onej dał nazwanie świętego Pawła. Przystał na nie Hiram, zalecając jednak mały do tego nazwiska dodatek i ostatecznie nazwano ją nowym kościołem świętego Pawła, wolał on bowiem pożyczyć nazwanie katedry angielskiej, aniżeli od świętego z kalendarza.
Człowiekiem, który się zatrzymał przed tą budową, był to właśnie tylekroć wspomniany Hiram Doolittle, koniuszy, sędzia pokoju i architekt. Mężczyzna wysoki, suchy i chudy, twarz i pospolite rysy jego twarzy, wyrażały zadowolenie, powagę i chytrość.
Ryszard zbliżył się do niego razem z panem Le Quoi i Beniaminem.
— Dobry wieczór panie Doolittle — rzekł skinąwszy głową i nie wyjmując rąk z kieszeni.
— Dobry wieczór panie Jones — odpowiedział Hiram, obracając się ku niemu całą postawą i głową, bowiem pierwsza zawsze się stosowała do ruchu drugiej.
— A to noc zimna, panie Doolittle, noc bardzo zimna.
— Nieeo chłodna panie Jones, nieco ehłodna.
— A wy tu przypatrujecie się naszemu kościołowi. Cale dobrą ma on minę przy świetle księżyca. Jak błyszczy blacha kopuły! Ręczę, że szczyt kopuły świętego Pawła nigdy tak nie połyskuje śród mgły i dymów Londynu.
— Jest to prawdziwie piękny dom modlitwy. Aż miło patrzeć, jestem pewny, że pan Le Quoi i pan Penguillan, jednego są ze mną zdania.
— Bez wątpienia — odparł uprzejmy zawsze Francuz — prawdziwie wspaniała budowa.
— Byłem pewny, iż jegomość temu nie zaprzeczy. Cukier któryś nam przedał ostatnim razem, był wybornym. Panie Le Quoi, zapewne nie masz więcej takiego?
— Ah! oui, sir, przepraszam, przepraszam, mam go jeszcze. Nadzwyczaj się cieszę, iż się wam podobał. Zdrowie pani Doolitle, w dobrym zapewne jest stanie?