— Wielce rad jestem, słysząc cię podobnie mówiącego — zawołał pastor, ściskając mu serdecznie rękę. Bardzo proszę, abyś zechciał teraz wstąpić do mego domu. Córka moja także winna dziękczynienia temu, który uratował życie jej ojca; nie wyszukuj wymówek, żadnej nie przyjmę. Szanowny Indyanin i twój przyjaciel zechcą towarzyszyć tobie.
— Nie, nie — zawołał Natty — ja koniecznie^ muszę wrócić do wigwanu[1]; tam mię wzywa sprawa, której ani kościół, ani dobra strawa, wybić z głowy nie powinny.
Niech młodzieniec rusza z wami, i owszem, on przywykł zostawać w towarzystwie z ministrami i jest w stanie rozprawiać z nimi. Stary John także może wam towarzyszyć, gdy ma ochotę, bo jest naczelnikiem i został chrześcianinem przez braci Morawskich, za czasów dawnej wojny. Co do mnie, nie znam ani zwyczajów świata, ani posiadam nauki. W swoim czasie służyłem królowi i ojczyźnie przeciw Francuzom i dzikim, lecz odkąd żyję na świecie, nigdym nie wścibił nosa do książki i nie wiem do czegoby to posłużyć mogło. Chociaż zaś ani pisać, ani czytać nie umiem, ubiłem jednak do dwiestu bobrów w jednej porze roku, nie licząc w to innej zwierzyny, a jeśli o tem wątpicie, pytajcie oto tego Szyngaszguka, było to bowiem w głębi kraju Delawara, a on wie, iż nigdy się nie mijam z prawdą.
— Nie wątpię, miły przyjacielu — rzekł minister iż nie mniej byłeś dzielnym żołnierzem, jak dobrym myśliwym, lecz więcej czegoś potrzeba do przygotowania się do bliskiego końca. Znajome bowiem przysłowie, iż młody może umrzeć, a stary musi.
— Nigdym do tyla nie był głupim, bym sobie wyobrażał, iż zawsze żyć będę — odparł Natty, śmiejąc się swoim sposobem, to jest, ściskając usta. Nie można podobnej być myśli, żyjąc w lasach z dzikimi, jak to ze mną było, i mieszkając podczas miesiąców upału nad brzegami jeziór. Wprawdzie mogę powiedzieć o sobie, iż mocnego jestem składu, stokroć bowiem piłem wodę z Onondagu, gdym tro-
- ↑ Takie nazwisko dają Indyanie swoim chatom.