Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/150

Ta strona została przepisana.

człowiek Wielki Wąż, by miał odzierać nieprzyjaciela, którego nie zabił własną ręką.
— Dobrze więc, dobrze, bić się, zawsze to jest bić się — rzekła gospodyni — nie idzie o to, jak, gdyż na to są rozliczne sposoby, lecz tego nie lubię, iż odzierają skórę z głowy zabitych i nie sądzę, by do tego upoważniała Biblia. Spodziewam się sierżancie, żeś nigdy nie pomagał w podobnej sprawie?
— Moją powinnością było stać w szeregu — odpowiedział Hollister — oczekiwać tam kuli lub bagnetu. Byłem natenczas w twierdzy, a że rzadko wychodziłem, nie często widziałem dzikich, którzy tylko mały bój wiedli na skrzydłach. Przypominam sobie jednakże, iż słyszałem mówiących o Wielkim Wężu, jak go nazywano, był to bowiem sławny wódz, i nigdy się nie spodziewałem widzieć go kiedyś, jako cywilizowanego i chrześcianina pod nazwiskiem starego Johna.
— Został on chrześcianinem przez braci Morawskich, którzy się zawsze na zgubę wnęcali między Delawarów — rzekł Natty. Mojem zdaniem, gdyby dzikich zostawiono w spokojności, nie przyszlibyśmy do tego, czem jesteśmy. Te góry należałyby jeszcze do prawego ich właściciela, nie nadto starego, by nie mógł dźwigać takiej, jak ta strzelba i mającego oko pewne. On zostawiłby kraj w takim stanie, jaki mu przyrodzenie wskazało i...
W tem szelest przede drzwiami, przerwał mówiącemu i w tejże chwili nowe towarzystwo weszło do pokoju.