zapłacili, pewnie się mnie zapytacie? Bez wątpienia, zapłacili i to jeszcze pięknemi pieniędzmi francuzkiemi; niech djabeł porwie, jeśli oni mieli te świstki amerykańskich papierów. Niech mi Bóg odpuści te przekleństwa, lecz to istna prawda, iż zapłacili pięknem i dobrem srebrem. I z nimi na sześć szklanek, zawsze jedne zyskać można, gdyż oddając je, zawsze coś na dnie zostawią. A w takim razie handel dobrze idzie, sędzio, kiedy pijący płacą dobrze i nie patrzą zbliska.
— A to ci na dobre wyszło, mistress Hollister — rzekł Marmaduk. Lecz gdzież jest Ryszard? Zaledwo usiadł, wnet ujrzałem jak się zabrał do wyjścia i już go oddawna nie ma tu, tak, iż się obawiam, aby gdzie nie zmarzł.
— Nie lękajcie się braciszku Marmaduku, nie lękajcie się! — zawołał pan Jones, wszedłszy w tejże chwili. Czynności rozgrzewają nawet w najchłodniejszą noc. Betty, mąż twój wychodząc z kościoła, mówił mi, iż się obawiał, aby wieprze jego nie sparszywiały. Poszedłem zobaczyć i przekonałem się, iż rzeczywiście tego się trzeba było lękać.
Udałem się więc do was, doktorze i dostałem od ucznia twojego potrzebne ingredyencye, które zmieszawszy z pomyjami, wlałem do koryta. Teraz za wszystko odpowiadam i stawię daniela przeciw wiewiórce, iż nim się tydzień skończy, wieprze będą się miały dobrze. No dalej pani Hollister, teraz czekam na kubek flipu.
— Już gotów zupełnie panie Jones — odpowiedziała gospodyni — wiedziałam dobrze, iż go wam będzie potrzeba. Kochany mój sierżancie, podajże panu Jones kubek, który stoi przy ogniu. Eh nie! ot ten największy, dobrze; skosztuj panie, a śmiem rzec, iż będziesz zadowolony.
— Doskonały, Betty — odpowiedział Ryszard — nikt lepiej przyrządzać od ciebie nie umie flipu. Oto masz Johnie, napij się. Pij, pij, ja ty i doktor dzisiejszego wieczora piękną zrobiliśmy operacyą. A jakże się ma nasz pacyent? Ale, ale, braciszku Marmaduku, pod twą niebytność pewnego
Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/157
Ta strona została przepisana.